poniedziałek, 15 lipca 2013

#Siedemnaście



    Brunet postawił przed nami filiżanki z kawą. Usiadł w fotelu i objął ramionami małego blondyna. Uśmiechnęłam się do niego nerwowo. Eliza w ogóle nie kontaktowała, co dzieje się wokół niej. Wpatrywała się zdenerwowana w jeden punkt na ścianie.
- Nie chcemy się wam narzucać, ale mamy do was pewną sprawę… - zaczęłam spokojnie, patrząc w oczy brata. Po chwili do salonu weszła Martyna i postawiła ciastka na stoliku. Mały od razu po nie sięgnął i wepchnął do buzi. Olek uśmiechał się pokrzepiająco, podrygując lekko nogą.
- Od października zaczniemy studiować tutaj w Gdańsku – westchnęłam głęboko, opadając na oparcie kanapy – Tyle, że nie mamy załatwionego żadnego mieszkania. A ciężko coś znaleźć prawie miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego. – poczochrałam małego po włosach, bo właśnie przytulił się do mojej nogi. – Chcemy się tylko zapytać czy możemy u was zamieszkać…
- Dom jest duży – mruknęła Martyna, biorąc łyk soku jabłkowego – W żadnym wypadku nie chcemy was stąd wyganiać, ale…
- To tylko przejściowe – zauważyła Eliza, przerywając wypowiedź mojej bratowej – Znajdziemy mieszkanie i szybko się wyprowadzimy. Chcemy znaleźć coś na start, a jednocześnie nie obciążać was kosztami i niczym innym.
- Jeśli to żaden problem to wystarczy nam tylko jeden pokój. Kostka jakoś się zmieści – wytłumaczyłam, nerwowo gestykulując.
- A ten wasz przyjaciel, z którym przyjechałyście? Ma gdzie mieszkać? – wypalił Olek, stukając palcami o obicie fotela.
- Klubowe mieszkania są zazwyczaj małe – wzruszyłam ramionami – I tak mieści się tam tylko jeden taki kaszalot typu Łomacza.
- Kaszalot… - powtórzył Michał, spoglądając na mnie dużymi zielonymi oczami.
- Ten twój Łomacz jest siatkarzem? – zapytał brunet, obserwując każdy ruch synka.
- Nie jest mój – fuknęłam i wywróciłam oczami. Eliza dźgnęła mnie palcem w brzuch. Obrzuciłam ja morderczym spojrzeniem. – Jest siatkarzem i właśnie pojechał podpisać kontrakt z tutejszym klubem.
- Pewnie, że nie twój – Martyna mrugnęła do mnie okiem, przez co tylko się zaczerwieniłam. Machnęłam na nią ręką, próbując zignorować cichy chichot rudowłosej.
   
Rano była niezła nerwówka. Wstałam o wiele wcześniej niż mogłoby mi się wydawać. W ekspresowym tempie przebrałam się i wpakowałam wszystkie swoje rzeczy do torby podróżnej. Nie miałam serca, by budzić Elizę, więc pozwoliłam jej spać tyle ile chciała. Dziewczyna zawsze była śpiochem. Cały czas czułam na sobie dotykać mocnych, grześkowych rąk i dotyk ust na moim ciele. Wzdrygnęłam się lekko. Chcąc uniknąć z nim porannej konfrontacji zeszłam po cichu na dół. Z kuchni do moich uszu dobiegała cicha muzyka płynąca z radia. Jego matka krzątała się koło szafek, podśpiewując pod nosem. Przywitałam się kulturalnie i bez słowa zaczęłam jej pomagać. Poruszałyśmy neutralne tematy. Nie pytała ani o Grześka, ani o nasz kontakt. Mogłaby się wtedy nieźle zdziwić. Tak czy inaczej niecałe pół godziny później rześka twarz rozgrywającego pojawiła się w drzwiach. Utkwił we mnie zaskoczony wzrok. Próbowałam powstrzymać coraz szybsze bicie mojego serca. Położył na szafce obok mnie torebkę z pieczywem. Nie wytrzymałam. Przeprosiłam ich i wystrzeliłam z kuchni jak z procy. Czułam na sobie zatroskane spojrzenie bruneta. Wskoczyłam po schodach, a potem od razu do pokoju. Eliza pakowała swoje ubrania do torby już całkowicie gotowa. Zerknęła na mnie roześmianymi oczami i pokręciła głową z dezaprobatą. Rozmawiałyśmy o całej sprawie z wynajem mieszkania w Gdańsku, rozmowie z Olkiem, która nas czeka, o całej tej chorej wymianie. Chociaż nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że ktoś przysłuchuje się naszej gadaninie, prawie leżąc na drzwiach. Po kilkunastu minutach siedziałyśmy już przy stole w jadalni. Ojciec Grześka jak zawsze miał pod ręką gazetę, a matka mruczała coś do niego pod nosem. Całą swoją pewność siebie straciłam, gdy ich syn wkroczył do pomieszczenia i usiadł tuż obok mnie. Czym prędzej zjadłam śniadanie. Czułam jak jego rodzice przyglądają się nam zdziwieni. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Po prostu nie miałam dowagi na to, by powiedzieć brunetowi całą prawdę. Z drugiej strony tyle wiadomości mogłoby go jedynie przytłoczyć. Przy pakowaniu się do Audi starałam się lekceważyć jego znaczący wzrok. Przyciszonym głosem wykłóciłam się z Elizą o to, że tym razem ona siedzi z przodu. Udało mi się, ale wzrok chłopaka cały czas padał na lusterko wsteczne, wyszukując mojej twarzy. Tłumaczyłam się tym, że nie mogłam się wyspać i innymi zupełnie bezsensownymi rzeczami. Widziałam jak korciło go, aby złapać mnie za rękę i porozmawiać na poważnie. Nie potrafiłam.  

Wróciłam szybko do rzeczywistości. Tym razem Michałek siedział na moich kolanach i obejmował mnie za szyję. 
- Ciocia Amandzia niech z nami zamieszka – błagał rodziców. Martyna uśmiechnęła się do niego lekko, a Olek z nieodgadniętą miną wpatrywał się w obraz na ścianie. – I ciocia Elizia, też!
Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, próbując ukryć czerwień jaka wkradła się na jej policzki. Michał był naprawdę przejmującym dzieckiem i nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jaką miał zdolność do wzruszania ludzi zwykłymi słowami i gestami.
- Dobra, macie ten pokój – oznajmił Olek, a na jego twarzy wreszcie pojawił się tej szeroki uśmiech, na który tak długo czekałam. Pisnęłam z zachwytu i puszczając chrześniaka na podłogę, podbiegłam do brata, wtulając się mocno w jego bluzę.
- Nawet nie wiecie jak wam dziękuję – zaśmiałam się radośnie, obejmując Martynę za szyję. Blondynka parsknęła szczerym śmiechem i poklepała mnie lekko po plecach.
- Spróbujemy wykombinować dwa pokoje, żebyście nie musiały gnieździć się z Kostkiem – oznajmiła radośnie. Eliza omal nie wyskoczyła do góry i nie przebiła głową sufitu. Kiwnęła do nich głową w podziękowaniu. Nim się obejrzała Michaś stał obok niej i przytulał do jej brzucha. Uśmiechnęła się lekko i pogłaskała po jasnych włoskach.
- Macie może ochotę przenocować? – zapytała Martyna, składając ręce na kolanach. – Jest już późno.
- Nie, nie trzeba – zaśmiałam się – Wynajmiemy jakiś pokój razem z Grześkiem. Obiecałyśmy mu.
Wstałam z fotela i przytuliłam blondynka. Potarł piąstkami oczy i wyciągnął ręce, by Olek mógł wziąć go na ręce. Z głośnym westchnieniem skierowałyśmy się w stronę drzwi. Pożegnałyśmy się ładnie i opuściłyśmy zadbany dom. Ogród był naprawdę przerażająco ogromny. Nic dziwnego skoro i Olek i Martyna spełniali się w swoich zawodach i znosili do domu mnóstwo pieniędzy. Mieszkali na spokojnym osiedlu. Szybko dotarłyśmy do centrum, a właściwie to na Aleję Grunwaldzką. Umówiłyśmy się z Łomaczem, że spotkamy się w Galerii Bałtyckiej. Powiedział nam, że dyskusje co do kontraktu mogą trwać dłużej niż mogłoby się to nam wydawać. Weszłyśmy do klimatyzowanego budynku. Mnóstwo ludzi wchodziło i wychodziło z galerii, spiesząc się nie wiadomo gdzie. Rozmawiali przez telefon, trzymali w dłoniach skórzane teczki, rozmawiali przyciszonymi głosami z przyjaciółmi, siedzieli w drogich restauracjach i zapewne gadali o pracy. Westchnęłam głęboko. Eliza od razu zaciągnęła mnie w głąb ogromnego budynku. Na samym zwiedzaniu spędziłyśmy prawie godzinę, nie mówiąc już o małej kolacji w pizzerii. Usiadłyśmy w przejściu na okrągłej ławce.
- Teraz trzeba będzie pomyśleć o jakimś mieszkaniu – mruknęła rudowłosa, bawiąc się klamrą od torebki.
- Coś wymyślimy – uśmiechnęłam się do niej, wodząc wzrokiem na ludźmi.
- Nie wiem co zrobiłybyśmy bez twojego brata – westchnęła głęboko – Jakoś się zmieścimy razem z Kostkiem. Przecież taki typowy Włoch nie będzie podważał mojego autorytetu. Wciśniemy go w przestrzeń między szafą a ścianą.
- Nasz typowy Włoch ma to do siebie, że lubi dyskutować – zaśmiałam się serdecznie, zwracając uwagę przechodzącej obok dziewczyny – Niech spróbuje podskoczyć choć raz Olkowi albo Martynie to nie wiem co się wtedy stanie.
- Będziemy zmuszone wcześniej przetransportować się do mieszkania – odgarnęła rude włosy z czoła i odrzuciła je na plecy. – Podoba mi się tu, w Gdańsku. Ładne miasto i bardzo blisko do morza.
Już chciałam coś odpowiedzieć, gdy poczułam uścisk na ramieniu. Odwróciłam się szybko do tyłu i odetchnęłam z ulgą, widząc uśmiechniętą twarz siatkarza. Niektórzy ludzie chłonęli go wzrokiem, zapewne go nawet kojarzyli. Mały, ciemnowłosy rozgrywający reprezentacji Polski. Mieli tu przy sobie piękną halę, którą mogli szczycić się na całym świecie.
- Już nie rozmawiacie? – zdziwił się – W takim razie zapraszam do samochodu i jedziemy do jakiegoś hotelu.
Nawet nie zdążyłyśmy mrugnąć okiem, a już odbieraliśmy klucze od pokoi. Eliza złapała nasz i pobiegła szybko na górę. Po schodach było ciężej, bo torba podróżna obijała się o jej nogi. Chciałam zrobić to samo, ale rozgrywający mi to uniemożliwił. Przełknęłam nerwowo ślinę, wpatrując się w jego oczy.
- Nie wiem czemu mnie unikasz… - zaczął cicho, bo pani w recepcji za naszymi plecami usilnie próbowała podsłuchać naszą rozmowę. Pociągnął mnie za łokieć i poprowadził dalej. Oparłam się o ścianę tuż za rogiem. Zaplotłam ręce na piersiach i prychnęłam cicho.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać? – dopytywał się, świdrując mnie wzrokiem. Gdyby miał taką moc pewnie wypaliłby dziurę w mojej twarzy.
- Grzesiek, nie dzisiaj – jęknęłam zmęczonym głosem. Próbowałam wyrwać się z potrzasku, ale na nic moje starania, bo rozgrywający skutecznie przygwoździł mnie wzrokiem.
- A kiedy? Jutro też powiesz, że jesteś zmęczona? A niedługo wyjeżdżasz do Warszawy – stwierdził rozczarowany. – Nie potrafisz znaleźć dla mnie czasu.
- Bredzisz – warknęłam nieprzyjemnie, zaraz się jednak rehabilitując – Jutro odpowiem na wszystkie twoje pytania, przysięgam. Nie dręcz mnie teraz.
Odsunął się do tyłu o jeden krok i pozwolił bym go wyminęła i wspięła się po schodach. Wytrwale szedł za mną, podrzucając w ręku kluczyk. Pokój miał zaraz obok nas. Weszłam do środka, gdzie Eliza odstawiała żywe harce. Uśmiechnęła się do mnie lekko i wyszła na balkon. Usiadła w wiklinowym fotelu i ochoczo zachwycała się panoramą miasta. Postawiłam torbę obok łóżka. Byłam znużona. Sama nie wiedziałam dlaczego. Szybko więc weszłam do toalety. Zaraz za mną zrobiła to Eliza. Droga do Gdańska była bardzo męcząca, tym bardziej, że jechaliśmy z Ostrołęki. Bez słowa położyłyśmy się do łóżek. Za ścianą słyszałam szum lejącej się wody.

|Grzesiek|
   Z głośnymi westchnieniami, przewracałem się raz na jeden, raz na drugi bok. Miotałem się na łóżku zupełnie bez sensu. Padłem na wznak i wbiłem wzrok z gładki, biały sufit. Zdecydowanie za dużo ostatnio myślałem. Nie miałem pojęcia dlaczego Amanda tak dziwnie zareagowała na wieść o tym, że jedziemy do Ostrołęki. Westchnęłam głęboko i zerknąłem na godzinę. Było już po pierwszej w nocy. Jak tak dalej pójdzie to jutro w drodze wylądujemy na drzewie. Potrząsnąłem lekko głową, próbując uwolnić się od natłoku myśli.  Podpisanie kontraktu z Treflem Gdańsk było bardzo dobrą decyzją. Nawet nie spodziewałem się, że tak bardzo potrzebowałem zmian. Byłem ciekawy jak wpłynie na mnie współpraca z nowym klubem. Z natłoku myśli wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms. Wyciągnąłem rękę po telefon i szybko odczytałem wiadomość.
Otwórz mi drzwi.

Podniosłem się szybko z łóżka i podbiegłem na korytarz. Nim się w pełni zorientowałem do środka weszła brunetka i bez słowa wyminęła mnie w drodze. Podreptałem za nią i usiadłem na łóżku. Odchyliła się do tyłu i plecami opadła na miękki materac. Zrobiłem tak samo, tyle że o wiele lżej, bo pamiętałem o ostatniej takiej próbie w pokoju chłopaków w Spale podczas oglądania horroru.
- Przyszłaś, bo… - zacząłem niepewnie, ale brunetka szybko mi przerwała.
- Bo musimy pogadać – westchnęła, obracając głowę w moją stronę. Uważnie lustrowała mój profil, a ja próbowałem nie dać po sobie poznać, że najchętniej bym ją teraz pocałował. Już całkowicie wariowałem na tym punkcie. I nie miałem pojęcia dlaczego ona tak na mnie działa. Wziąłem głęboki oddech, czekając na to co wypłynie z jej ust. Nie doczekałem się. Leżeliśmy w ciszy dobre pięć minut, dopóki się nie odezwałem.
- Co było nie tak z Ostrołęką? – wypaliłem w końcu, czekając na jej reakcję.
- Uczepiłeś się tej Ostrołęki – prychnęła cicho, machając ręką nad głową.
- Po prostu jestem ciekawy – wzruszyłem ramionami – Nie zareagowałaś normalnie jak na wieść o tym, że jedziemy do Gdańska.
- To bardzo długa historia, Grzesiek… - westchnęła, opadając na wznak.
- Mamy przed sobą całą noc, a ja jestem dobrym słuchaczem – oznajmiłem. Amanda roześmiała się cicho, kolejny raz spoglądając na mój profil. Tym razem nie wytrzymałem i zwróciłem się w jej stronę. Uśmiechała się lekko, błądząc wzrokiem po mojej twarzy. Przymknęła lekko oczy i odwróciła głowę. Z uwagą wpatrywała się biały sufit tak samo jak ja robiłem to dobre piętnaście minut temu.
- Miałam kiedyś narzeczonego, wiesz? – zaczęła płaczliwie, pocierając policzki. – Miał na imię Mateusz. Naprawdę byliśmy szczęśliwi. Mieszkaliśmy w moim mieszkaniu w Warszawie. Był sportowcem niskich lotów, uwielbiał szybkie samochody i taką samą jazdę. Często brał udział w wyścigach. Bałam się o niego, o to, że któregoś dnia coś się stanie i znowu zostanę sama. Lea od kilku lat mieszkała w Stanach, a Olek też zniknął gdzieś w świecie. Rodzice nadal byli w Rzeszowie. Mateusz był przeciwny mieszkaniu w Warszawie. Wolał żyć na odludziu, gdzie spokojnie mógłby rozwijać prędkość. Nie byłabym w stanie pogodzić się z tym, że cokolwiek mu się stało.
Otarła szybko policzki, po których obficie spływały łzy. Nie wyobrażałem sobie nawet jak skończy się ta historia. Próbowałem ją przytulić, ale odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej. Wolała trwać w bólu sama. Wzięła parę głębokich, spazmatycznych oddechów. Głos łamał jej się coraz bardziej.
- Często znikał na parę dni. Gdy wracał, jego jedynym wytłumaczeniem było to, że miał wyścigi. Nie chciał mi opowiadać, co tam się dzieje. Jednocześnie ja nie miałam nawet ochoty sobie tego wyobrażać. Zaczęliśmy się kłócić. Bywało, że z nerwów po prostu wychodził z mieszkania i nie wracał na noc. Martwiłam się o niego. Któregoś dnia jednak stwierdził, że nie możemy być razem. Mówił, że był zbyt młody i głupi, że nie potrafił zrozumieć tego wszystkie. Powiedział, że musi dać sobie czas. Oddałam mu pierścionek. Byłam tak zdezorientowana, że nawet nie zauważyłam, kiedy się spakował i po prostu wyjechał. Nie widziałam go od tamtego momentu i nigdy więcej nie zobaczę. Rozbił się o drzewo. Jechał za szybko, zdecydowanie za szybko. Zmarł na miejscu. To było… pstryknięcie palcami i wszystko się skończyło. Jego marzenia o jeżdżeniu w najlepszych wyścigach samochodowych na świecie. Nie wiedziałam jakim sposobem przeżyłam tamten okres. Byłam podłamana. Z dołka wyciągnęła mnie Eliza wraz z Kostkiem. Co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że nadal nie mogę o nim zapomnieć. Pozostawił po sobie bliznę, która nigdy nie zniknie i nie mogę sobie z tym poradzić. I wesz co? Mateusz mieszkał w Ostrołęce. Dlatego tak zareagowałam. Bałam się wspomnień, wyjaśnień…
Łzy płynęły strumieniami po bladej twarzy. Odwróciła się do mnie tyłem i ukryła twarz w kołdrze. Łkała cicho, jakby nie chcąc rozbudzić mnie z transu, który wywołała swoją historią. Przysunąłem się do niej i niepewnie objąłem w pasie. Poruszyła się nerwowo, ale chwilę potem mocniej wtuliła w mój tors. Nie zorientowałem się, kiedy obróciła się w moją stronę. Pocałowałem ją lekko w czoło i otuliłem jeszcze mocniej.
- Nie umiem kochać tak jak wtedy – wyznała cicho, odgarniając czarne włosy z policzków.
- Umiesz – mruknąłem cicho – Nawet nie wiesz jak bardzo umiesz. To minie, Ama.
Uśmiechnęła się słabo i niepewnie spojrzała skrzącymi się oczami w moje tęczówki. Łzy nadal płynęły po policzkach, ale było ich coraz mniej. Bez żadnej pewności siebie pocałowałem ją w jeden policzek, potem drugi. Rozchyliła leciutko spierzchnięte usta, biorąc głębokie wdechy. Nie dała się pocałować. Odwróciła szybko głowę, przygryzając wargi do krwi. Pogłaskałem ją lekko po czarnych włosach i czekałem. Po dwudziestu minutach zerknąłem na nią nieśmiało. Oddychała miarowo z przymkniętymi powiekami. Zasnęła. Uśmiechnąłem się lekko, podnosząc ją do góry. Udało zmieścić się nam na niezbyt dużym łóżku. Lewandowska własnowolnie wtuliła się w moje ramiona. Cała ta opowieść sprawiła, że przez dobrą godzinę nie mogłem zmrużyć oka. Wszystko to wywołało ogromny szok. Spojrzałem na nią zatroskany i znów pocałowałem w czoło. Nie mogłem zrozumieć tego, że tak młoda dziewczyna przeżyła więcej niż wszyscy siatkarze razem wzięci… niż cała jej rodzina. Była silna, nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. 

________________________________________________
Za wszelkie błędy bardzo mocno przepraszam. Pisane późno i na szybko, bo cały tydzień miałam zalatany. To aż wstyd, że wcześniej nie dodałam. Ale teraz mam spokój. 
Yhm.. ciężko mówić o tegorocznej Lidze Światowej, ale nie ma co rozpaczać. Mamy jeszcze Mistrzostwa Europy może wtedy nam się uda. To nie jest koniec świata, a chłopaki i tak dali z siebie wszystko z czego jestem niezmiernie dumna. To po prostu nie był ten sezon, nie była ta gra. Coś padło, a potem poleciało już wszystko. I nie ma co oskarżać szkoleniowca czy jednego z siatkarzy za taki, a nie inny efekt LŚ. Jeśli coś to zawinił cały zespół, bo są drużyną - jedną, ogromną, zżytą drużyną. Konstruktywna krytyka nie zaszkodzi, ale wierzę, że teraz będzie lepiej. 
A teraz cieszmy się i radujmy, bo chłopcy na Uniwersjadzie biją samych siebie. Finał jest nasz i teraz tym się zajmijmy! Trzymam za nich mocno kciuki. Co prawda podczas spotkania z Ukrainą była poza domem także zero jakichkolwiek informacji, ale mecz z Koreą przeżywałam jak nigdy w życiu. A jak się skończył to tak mi się kręciło w głowie, że ojeju. 
Długi ten mój komentarz. Może wasze będą równie długie. Chciałabym, chciała. Nie wiem czy ten rozdział się spodoba, ostatnio mam przestoje. ;) W każdym razie coś na to poradzę. 

21 komentarzy:

  1. Oczywiście, że się podoba! Jest świetny. Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. :)
    Biedna Ama... Po czymś takim to się jej nie dziwię, że unikała Grześka. Powinna zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa, chociaż po takim wydarzeniu to jest na pewno trudne...
    Pozdrawiam.
    PS. Ja też nie przejmuje się LŚ. Na ME im pokażemy i wygramy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam tak jak prosiłaś na zupełną nowość spod mojej ręki na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/07/perwersja-zerowa.html :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeej :D
    w koncu znalazłam o Grzesiu opowiadanie <3
    świetne opowiadanie ;)
    Czekam na następny rozdział :)
    I jesli masz chwile zapraszam do siebie na
    siatka-wyscig-pasja.blogspot.com .
    Pozdrawiam, Dżastin ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu. Jak Ama opowiadała o Mateuszu to prawie sama się popłakałam :( Nic dziwnego, że teraz nie chce się angażować w związek z Grześkiem, po prostu boi się, że znów będzie cierpieć.
    Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
    PS. U mnie też już jest nowy rozdział, więc jak masz czas i ochotę to zapraszam :) http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Następny post : )
    http://zostales-w-tle.blogspot.com/2013/07/epizod-ii.html
    Pozdrawiam, Igła

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz jak wiele radości daje mi zawitanie po jakimś czasie na Twojego bloga i zanurzanie się w Twojej historii od deski do deski. Jeju, kochana... Piszesz bosko! Wiem, powtarzałam to już wielokrotnie, ale dalej jestem pod wrażeniem. ;3 Nie tylko stylu, ale Amy, Grzesia... w ogóle tej historii! ;)

    Przepraszam, że skupię się na końcówce rozdziału, ale wspomnienia Amandy nie pozwalają mi wyjść z szoku. Okropna historia, nie życzę nikomu! Koniec miłości "uwieńczony" śmiercią... A najgorsze jest to, że nijak nie można z tym teraz walczyć. Grześ ma rację - silna z niej dziewczyna. Teraz tylko mam nadzieje, że w końcu się przełamią, pogadają i tym razem bez skrępowania będą sobie bliscy. Należy im się odpoczynek od stąpania po grząskim gruncie. :)) I przede wszystkim stabilne wsparcie drugiej osoby...drugiej połówki :)

    Pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam bardzo serdecznie na 40 rozdział na naranja-vb.blogspot.com
      oraz
      jeśli masz ochotę na prolog w zupełnie nowym wrono-kłoso-drzyzgowo-gumowym opowiadaniu: siedem-dni.blogspot.com :))

      Usuń
  7. Hej :) U mnie już pojawił się kolejny rozdział :D Wiem, jestem uzależniona od przycisku "opublikuj" :D Więc jak masz ochotę to zapraszam http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. http://zostales-w-tle.blogspot.com/ Posty będą dodawane codziennie więc zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na XVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
    Przepraszam za spam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. http://beach-forever.blogspot.com/
    Zapraszamy na nasz nowy projekt. Tym razem akcja toczy się wokół plażówki.
    Pozdrawiamy, Pepe and Bun

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :) U mnie pojaiwił się kolejny rozdział więc jak masz ochotę to Cię serdecznie zapraszam :D
    http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział!
    Zapraszam do mnie na szóstkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  13. I ode mnie masz nominację do The Versatile Blogger :)
    http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    PS. U mnie jest już kolejny, więc jak masz ochotę to zapraszam :*
    http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki za nominacje ! : )

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak to dobrze, że Olek pozwolił biednym studentom mieszkać w jego mieszkaniu! A Amanda jest głupia! Historia Mateusza oczywiście mnie zszokowała, ale nie ma prawa ani się obwiniać, ani wzbraniać przed miłością. Mam nadzieję, że Grzesiek otworzy jej oczy i WRESZCIE będą naprawdę razem! :)
    Ja pierwszy mecz z Bułgarią widziałam na obozie, wraz z wychowawcami i kilkoma innymi osobami. Chyba będąc na Suwalszczyźnie nie do końca dotarło do mnie to, że Polska w tegorocznej edycji final 6 już nie zagrzeje miejsca. Ale hej, są przecież jeszcze ME, a potem MŚ i jeszcze trochę innych, mniejszych imprez. Wierzę, że forma w końcu przyjdzie! :)
    A tak przy okazji, to zapraszam Cię serdecznie na rozdział dwunasty na un-poco-de-amor.blogspot.com . Długo trzeba było czekać, ale wreszcie jest! :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na --> nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com
    Jest już 5 rozdział. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na XIX http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/ sorka, za spam;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak masz ochotę to zapraszam na rozdział szósty http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/ Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej! (: Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na un-poco-de-amor.blogspot.com na (mam nadzieję, że nie pechową) trzynastkę :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominowałam cię do The Versatile Blogger http://borussiaforever.blogspot.com/2013/08/zostaam-nominowana-do-versatile-blogger.html#comment-form :)

    OdpowiedzUsuń