Brunet postawił przed nami filiżanki z kawą. Usiadł w fotelu
i objął ramionami małego blondyna. Uśmiechnęłam się do niego nerwowo. Eliza w
ogóle nie kontaktowała, co dzieje się wokół niej. Wpatrywała się zdenerwowana w
jeden punkt na ścianie.
- Nie chcemy się wam narzucać, ale mamy do was pewną sprawę…
- zaczęłam spokojnie, patrząc w oczy brata. Po chwili do salonu weszła Martyna
i postawiła ciastka na stoliku. Mały od razu po nie sięgnął i wepchnął do buzi.
Olek uśmiechał się pokrzepiająco, podrygując lekko nogą.
- Od października zaczniemy studiować tutaj w Gdańsku –
westchnęłam głęboko, opadając na oparcie kanapy – Tyle, że nie mamy
załatwionego żadnego mieszkania. A ciężko coś znaleźć prawie miesiąc przed
rozpoczęciem roku akademickiego. – poczochrałam małego po włosach, bo właśnie
przytulił się do mojej nogi. – Chcemy się tylko zapytać czy możemy u was
zamieszkać…
- Dom jest duży – mruknęła Martyna, biorąc łyk soku
jabłkowego – W żadnym wypadku nie chcemy was stąd wyganiać, ale…
- To tylko przejściowe – zauważyła Eliza, przerywając
wypowiedź mojej bratowej – Znajdziemy mieszkanie i szybko się wyprowadzimy.
Chcemy znaleźć coś na start, a jednocześnie nie obciążać was kosztami i niczym
innym.
- Jeśli to żaden problem to wystarczy nam tylko jeden pokój.
Kostka jakoś się zmieści – wytłumaczyłam, nerwowo gestykulując.
- A ten wasz przyjaciel, z którym przyjechałyście? Ma gdzie
mieszkać? – wypalił Olek, stukając palcami o obicie fotela.
- Klubowe mieszkania są zazwyczaj małe – wzruszyłam
ramionami – I tak mieści się tam tylko jeden taki kaszalot typu Łomacza.
- Kaszalot… - powtórzył Michał, spoglądając na mnie dużymi
zielonymi oczami.
- Ten twój Łomacz jest siatkarzem? – zapytał brunet,
obserwując każdy ruch synka.
- Nie jest mój – fuknęłam i wywróciłam oczami. Eliza dźgnęła
mnie palcem w brzuch. Obrzuciłam ja morderczym spojrzeniem. – Jest siatkarzem i
właśnie pojechał podpisać kontrakt z tutejszym klubem.
- Pewnie, że nie twój – Martyna mrugnęła do mnie okiem,
przez co tylko się zaczerwieniłam. Machnęłam na nią ręką, próbując zignorować
cichy chichot rudowłosej.
Rano była niezła
nerwówka. Wstałam o wiele wcześniej niż mogłoby mi się wydawać. W ekspresowym
tempie przebrałam się i wpakowałam wszystkie swoje rzeczy do torby podróżnej.
Nie miałam serca, by budzić Elizę, więc pozwoliłam jej spać tyle ile chciała.
Dziewczyna zawsze była śpiochem. Cały czas czułam na sobie dotykać mocnych,
grześkowych rąk i dotyk ust na moim ciele. Wzdrygnęłam się lekko. Chcąc uniknąć
z nim porannej konfrontacji zeszłam po cichu na dół. Z kuchni do moich uszu
dobiegała cicha muzyka płynąca z radia. Jego matka krzątała się koło szafek,
podśpiewując pod nosem. Przywitałam się kulturalnie i bez słowa zaczęłam jej
pomagać. Poruszałyśmy neutralne tematy. Nie pytała ani o Grześka, ani o nasz
kontakt. Mogłaby się wtedy nieźle zdziwić. Tak czy inaczej niecałe pół godziny
później rześka twarz rozgrywającego pojawiła się w drzwiach. Utkwił we mnie
zaskoczony wzrok. Próbowałam powstrzymać coraz szybsze bicie mojego serca.
Położył na szafce obok mnie torebkę z pieczywem. Nie wytrzymałam. Przeprosiłam
ich i wystrzeliłam z kuchni jak z procy. Czułam na sobie zatroskane spojrzenie
bruneta. Wskoczyłam po schodach, a potem od razu do pokoju. Eliza pakowała
swoje ubrania do torby już całkowicie gotowa. Zerknęła na mnie roześmianymi
oczami i pokręciła głową z dezaprobatą. Rozmawiałyśmy o całej sprawie z wynajem
mieszkania w Gdańsku, rozmowie z Olkiem, która nas czeka, o całej tej chorej
wymianie. Chociaż nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że ktoś przysłuchuje się
naszej gadaninie, prawie leżąc na drzwiach. Po kilkunastu minutach siedziałyśmy
już przy stole w jadalni. Ojciec Grześka jak zawsze miał pod ręką gazetę, a
matka mruczała coś do niego pod nosem. Całą swoją pewność siebie straciłam, gdy
ich syn wkroczył do pomieszczenia i usiadł tuż obok mnie. Czym prędzej zjadłam
śniadanie. Czułam jak jego rodzice przyglądają się nam zdziwieni.
Zachowywaliśmy się jak dzieci. Po prostu nie miałam dowagi na to, by powiedzieć
brunetowi całą prawdę. Z drugiej strony tyle wiadomości mogłoby go jedynie
przytłoczyć. Przy pakowaniu się do Audi starałam się lekceważyć jego znaczący
wzrok. Przyciszonym głosem wykłóciłam się z Elizą o to, że tym razem ona siedzi
z przodu. Udało mi się, ale wzrok chłopaka cały czas padał na lusterko
wsteczne, wyszukując mojej twarzy. Tłumaczyłam się tym, że nie mogłam się
wyspać i innymi zupełnie bezsensownymi rzeczami. Widziałam jak korciło go, aby
złapać mnie za rękę i porozmawiać na poważnie. Nie potrafiłam.
Wróciłam szybko do rzeczywistości. Tym razem Michałek
siedział na moich kolanach i obejmował mnie za szyję.
- Ciocia Amandzia niech z nami zamieszka – błagał rodziców.
Martyna uśmiechnęła się do niego lekko, a Olek z nieodgadniętą miną wpatrywał
się w obraz na ścianie. – I ciocia Elizia, też!
Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, próbując ukryć czerwień
jaka wkradła się na jej policzki. Michał był naprawdę przejmującym dzieckiem i
nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jaką miał zdolność do wzruszania ludzi
zwykłymi słowami i gestami.
- Dobra, macie ten pokój – oznajmił Olek, a na jego twarzy
wreszcie pojawił się tej szeroki uśmiech, na który tak długo czekałam. Pisnęłam
z zachwytu i puszczając chrześniaka na podłogę, podbiegłam do brata, wtulając
się mocno w jego bluzę.
- Nawet nie wiecie jak wam dziękuję – zaśmiałam się
radośnie, obejmując Martynę za szyję. Blondynka parsknęła szczerym śmiechem i
poklepała mnie lekko po plecach.
- Spróbujemy wykombinować dwa pokoje, żebyście nie musiały
gnieździć się z Kostkiem – oznajmiła radośnie. Eliza omal nie wyskoczyła do
góry i nie przebiła głową sufitu. Kiwnęła do nich głową w podziękowaniu. Nim
się obejrzała Michaś stał obok niej i przytulał do jej brzucha. Uśmiechnęła się
lekko i pogłaskała po jasnych włoskach.
- Macie może ochotę przenocować? – zapytała Martyna,
składając ręce na kolanach. – Jest już późno.
- Nie, nie trzeba – zaśmiałam się – Wynajmiemy jakiś pokój
razem z Grześkiem. Obiecałyśmy mu.
Wstałam z fotela i przytuliłam blondynka. Potarł piąstkami
oczy i wyciągnął ręce, by Olek mógł wziąć go na ręce. Z głośnym westchnieniem
skierowałyśmy się w stronę drzwi. Pożegnałyśmy się ładnie i opuściłyśmy zadbany
dom. Ogród był naprawdę przerażająco ogromny. Nic dziwnego skoro i Olek i
Martyna spełniali się w swoich zawodach i znosili do domu mnóstwo pieniędzy.
Mieszkali na spokojnym osiedlu. Szybko dotarłyśmy do centrum, a właściwie to na
Aleję Grunwaldzką. Umówiłyśmy się z Łomaczem, że spotkamy się w Galerii
Bałtyckiej. Powiedział nam, że dyskusje co do kontraktu mogą trwać dłużej niż
mogłoby się to nam wydawać. Weszłyśmy do klimatyzowanego budynku. Mnóstwo ludzi
wchodziło i wychodziło z galerii, spiesząc się nie wiadomo gdzie. Rozmawiali
przez telefon, trzymali w dłoniach skórzane teczki, rozmawiali przyciszonymi głosami
z przyjaciółmi, siedzieli w drogich restauracjach i zapewne gadali o pracy.
Westchnęłam głęboko. Eliza od razu zaciągnęła mnie w głąb ogromnego budynku. Na
samym zwiedzaniu spędziłyśmy prawie godzinę, nie mówiąc już o małej kolacji w
pizzerii. Usiadłyśmy w przejściu na okrągłej ławce.
- Teraz trzeba będzie pomyśleć o jakimś mieszkaniu –
mruknęła rudowłosa, bawiąc się klamrą od torebki.
- Coś wymyślimy – uśmiechnęłam się do niej, wodząc wzrokiem
na ludźmi.
- Nie wiem co zrobiłybyśmy bez twojego brata – westchnęła
głęboko – Jakoś się zmieścimy razem z Kostkiem. Przecież taki typowy Włoch nie
będzie podważał mojego autorytetu. Wciśniemy go w przestrzeń między szafą a
ścianą.
- Nasz typowy Włoch ma to do siebie, że lubi dyskutować –
zaśmiałam się serdecznie, zwracając uwagę przechodzącej obok dziewczyny – Niech
spróbuje podskoczyć choć raz Olkowi albo Martynie to nie wiem co się wtedy
stanie.
- Będziemy zmuszone wcześniej przetransportować się do
mieszkania – odgarnęła rude włosy z czoła i odrzuciła je na plecy. – Podoba mi
się tu, w Gdańsku. Ładne miasto i bardzo blisko do morza.
Już chciałam coś odpowiedzieć, gdy poczułam uścisk na
ramieniu. Odwróciłam się szybko do tyłu i odetchnęłam z ulgą, widząc
uśmiechniętą twarz siatkarza. Niektórzy ludzie chłonęli go wzrokiem, zapewne go
nawet kojarzyli. Mały, ciemnowłosy rozgrywający reprezentacji Polski. Mieli tu
przy sobie piękną halę, którą mogli szczycić się na całym świecie.
- Już nie rozmawiacie? – zdziwił się – W takim razie
zapraszam do samochodu i jedziemy do jakiegoś hotelu.
Nawet nie zdążyłyśmy mrugnąć okiem, a już odbieraliśmy
klucze od pokoi. Eliza złapała nasz i pobiegła szybko na górę. Po schodach było
ciężej, bo torba podróżna obijała się o jej nogi. Chciałam zrobić to samo, ale
rozgrywający mi to uniemożliwił. Przełknęłam nerwowo ślinę, wpatrując się w jego
oczy.
- Nie wiem czemu mnie unikasz… - zaczął cicho, bo pani w
recepcji za naszymi plecami usilnie próbowała podsłuchać naszą rozmowę.
Pociągnął mnie za łokieć i poprowadził dalej. Oparłam się o ścianę tuż za
rogiem. Zaplotłam ręce na piersiach i prychnęłam cicho.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać? – dopytywał się, świdrując
mnie wzrokiem. Gdyby miał taką moc pewnie wypaliłby dziurę w mojej twarzy.
- Grzesiek, nie dzisiaj – jęknęłam zmęczonym głosem.
Próbowałam wyrwać się z potrzasku, ale na nic moje starania, bo rozgrywający
skutecznie przygwoździł mnie wzrokiem.
- A kiedy? Jutro też powiesz, że jesteś zmęczona? A niedługo
wyjeżdżasz do Warszawy – stwierdził rozczarowany. – Nie potrafisz znaleźć dla
mnie czasu.
- Bredzisz – warknęłam nieprzyjemnie, zaraz się jednak
rehabilitując – Jutro odpowiem na wszystkie twoje pytania, przysięgam. Nie
dręcz mnie teraz.
Odsunął się do tyłu o jeden krok i pozwolił bym go wyminęła
i wspięła się po schodach. Wytrwale szedł za mną, podrzucając w ręku kluczyk.
Pokój miał zaraz obok nas. Weszłam do środka, gdzie Eliza odstawiała żywe
harce. Uśmiechnęła się do mnie lekko i wyszła na balkon. Usiadła w wiklinowym
fotelu i ochoczo zachwycała się panoramą miasta. Postawiłam torbę obok łóżka.
Byłam znużona. Sama nie wiedziałam dlaczego. Szybko więc weszłam do toalety.
Zaraz za mną zrobiła to Eliza. Droga do Gdańska była bardzo męcząca, tym
bardziej, że jechaliśmy z Ostrołęki. Bez słowa położyłyśmy się do łóżek. Za
ścianą słyszałam szum lejącej się wody.
|Grzesiek|
Z głośnymi westchnieniami, przewracałem się raz na jeden,
raz na drugi bok. Miotałem się na łóżku zupełnie bez sensu. Padłem na wznak i
wbiłem wzrok z gładki, biały sufit. Zdecydowanie za dużo ostatnio myślałem. Nie
miałem pojęcia dlaczego Amanda tak dziwnie zareagowała na wieść o tym, że
jedziemy do Ostrołęki. Westchnęłam głęboko i zerknąłem na godzinę. Było już po
pierwszej w nocy. Jak tak dalej pójdzie to jutro w drodze wylądujemy na
drzewie. Potrząsnąłem lekko głową, próbując uwolnić się od natłoku myśli. Podpisanie kontraktu z Treflem Gdańsk było
bardzo dobrą decyzją. Nawet nie spodziewałem się, że tak bardzo potrzebowałem
zmian. Byłem ciekawy jak wpłynie na mnie współpraca z nowym klubem. Z natłoku
myśli wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms. Wyciągnąłem rękę po telefon i
szybko odczytałem wiadomość.
Otwórz mi drzwi.
Podniosłem się szybko z łóżka i podbiegłem na korytarz. Nim
się w pełni zorientowałem do środka weszła brunetka i bez słowa wyminęła mnie w
drodze. Podreptałem za nią i usiadłem na łóżku. Odchyliła się do tyłu i plecami
opadła na miękki materac. Zrobiłem tak samo, tyle że o wiele lżej, bo
pamiętałem o ostatniej takiej próbie w pokoju chłopaków w Spale podczas
oglądania horroru.
- Przyszłaś, bo… - zacząłem niepewnie, ale brunetka szybko
mi przerwała.
- Bo musimy pogadać – westchnęła, obracając głowę w moją
stronę. Uważnie lustrowała mój profil, a ja próbowałem nie dać po sobie poznać,
że najchętniej bym ją teraz pocałował. Już całkowicie wariowałem na tym
punkcie. I nie miałem pojęcia dlaczego ona tak na mnie działa. Wziąłem głęboki
oddech, czekając na to co wypłynie z jej ust. Nie doczekałem się. Leżeliśmy w
ciszy dobre pięć minut, dopóki się nie odezwałem.
- Co było nie tak z Ostrołęką? – wypaliłem w końcu, czekając
na jej reakcję.
- Uczepiłeś się tej Ostrołęki – prychnęła cicho, machając
ręką nad głową.
- Po prostu jestem ciekawy – wzruszyłem ramionami – Nie zareagowałaś
normalnie jak na wieść o tym, że jedziemy do Gdańska.
- To bardzo długa historia, Grzesiek… - westchnęła, opadając
na wznak.
- Mamy przed sobą całą noc, a ja jestem dobrym słuchaczem –
oznajmiłem. Amanda roześmiała się cicho, kolejny raz spoglądając na mój profil.
Tym razem nie wytrzymałem i zwróciłem się w jej stronę. Uśmiechała się lekko,
błądząc wzrokiem po mojej twarzy. Przymknęła lekko oczy i odwróciła głowę. Z
uwagą wpatrywała się biały sufit tak samo jak ja robiłem to dobre piętnaście
minut temu.
- Miałam kiedyś narzeczonego, wiesz? – zaczęła płaczliwie,
pocierając policzki. – Miał na imię Mateusz. Naprawdę byliśmy szczęśliwi.
Mieszkaliśmy w moim mieszkaniu w Warszawie. Był sportowcem niskich lotów,
uwielbiał szybkie samochody i taką samą jazdę. Często brał udział w wyścigach.
Bałam się o niego, o to, że któregoś dnia coś się stanie i znowu zostanę sama.
Lea od kilku lat mieszkała w Stanach, a Olek też zniknął gdzieś w świecie.
Rodzice nadal byli w Rzeszowie. Mateusz był przeciwny mieszkaniu w Warszawie.
Wolał żyć na odludziu, gdzie spokojnie mógłby rozwijać prędkość. Nie byłabym w
stanie pogodzić się z tym, że cokolwiek mu się stało.
Otarła szybko policzki, po których obficie spływały łzy. Nie
wyobrażałem sobie nawet jak skończy się ta historia. Próbowałem ją przytulić,
ale odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej. Wolała trwać w bólu sama. Wzięła
parę głębokich, spazmatycznych oddechów. Głos łamał jej się coraz bardziej.
- Często znikał na parę dni. Gdy wracał, jego jedynym
wytłumaczeniem było to, że miał wyścigi. Nie chciał mi opowiadać, co tam się
dzieje. Jednocześnie ja nie miałam nawet ochoty sobie tego wyobrażać. Zaczęliśmy
się kłócić. Bywało, że z nerwów po prostu wychodził z mieszkania i nie wracał
na noc. Martwiłam się o niego. Któregoś dnia jednak stwierdził, że nie możemy
być razem. Mówił, że był zbyt młody i głupi, że nie potrafił zrozumieć tego
wszystkie. Powiedział, że musi dać sobie czas. Oddałam mu pierścionek. Byłam
tak zdezorientowana, że nawet nie zauważyłam, kiedy się spakował i po prostu
wyjechał. Nie widziałam go od tamtego momentu i nigdy więcej nie zobaczę.
Rozbił się o drzewo. Jechał za szybko, zdecydowanie za szybko. Zmarł na
miejscu. To było… pstryknięcie palcami i wszystko się skończyło. Jego marzenia
o jeżdżeniu w najlepszych wyścigach samochodowych na świecie. Nie wiedziałam
jakim sposobem przeżyłam tamten okres. Byłam podłamana. Z dołka wyciągnęła mnie
Eliza wraz z Kostkiem. Co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że nadal nie mogę
o nim zapomnieć. Pozostawił po sobie bliznę, która nigdy nie zniknie i nie mogę
sobie z tym poradzić. I wesz co? Mateusz mieszkał w Ostrołęce. Dlatego tak
zareagowałam. Bałam się wspomnień, wyjaśnień…
Łzy płynęły strumieniami po bladej twarzy. Odwróciła się do
mnie tyłem i ukryła twarz w kołdrze. Łkała cicho, jakby nie chcąc rozbudzić
mnie z transu, który wywołała swoją historią. Przysunąłem się do niej i
niepewnie objąłem w pasie. Poruszyła się nerwowo, ale chwilę potem mocniej
wtuliła w mój tors. Nie zorientowałem się, kiedy obróciła się w moją stronę.
Pocałowałem ją lekko w czoło i otuliłem jeszcze mocniej.
- Nie umiem kochać tak jak wtedy – wyznała cicho,
odgarniając czarne włosy z policzków.
- Umiesz – mruknąłem cicho – Nawet nie wiesz jak bardzo
umiesz. To minie, Ama.
Uśmiechnęła się słabo i niepewnie spojrzała skrzącymi się
oczami w moje tęczówki. Łzy nadal płynęły po policzkach, ale było ich coraz
mniej. Bez żadnej pewności siebie pocałowałem ją w jeden policzek, potem drugi.
Rozchyliła leciutko spierzchnięte usta, biorąc głębokie wdechy. Nie dała się
pocałować. Odwróciła szybko głowę, przygryzając wargi do krwi. Pogłaskałem ją
lekko po czarnych włosach i czekałem. Po dwudziestu minutach zerknąłem na nią
nieśmiało. Oddychała miarowo z przymkniętymi powiekami. Zasnęła. Uśmiechnąłem
się lekko, podnosząc ją do góry. Udało zmieścić się nam na niezbyt dużym łóżku.
Lewandowska własnowolnie wtuliła się w moje ramiona. Cała ta opowieść sprawiła,
że przez dobrą godzinę nie mogłem zmrużyć oka. Wszystko to wywołało ogromny
szok. Spojrzałem na nią zatroskany i znów pocałowałem w czoło. Nie mogłem
zrozumieć tego, że tak młoda dziewczyna przeżyła więcej niż wszyscy siatkarze
razem wzięci… niż cała jej rodzina. Była silna, nawet nie zdawała sobie z tego
sprawy.
________________________________________________
Za wszelkie błędy bardzo mocno przepraszam. Pisane późno i na szybko, bo cały tydzień miałam zalatany. To aż wstyd, że wcześniej nie dodałam. Ale teraz mam spokój.
Yhm.. ciężko mówić o tegorocznej Lidze Światowej, ale nie ma co rozpaczać. Mamy jeszcze Mistrzostwa Europy może wtedy nam się uda. To nie jest koniec świata, a chłopaki i tak dali z siebie wszystko z czego jestem niezmiernie dumna. To po prostu nie był ten sezon, nie była ta gra. Coś padło, a potem poleciało już wszystko. I nie ma co oskarżać szkoleniowca czy jednego z siatkarzy za taki, a nie inny efekt LŚ. Jeśli coś to zawinił cały zespół, bo są drużyną - jedną, ogromną, zżytą drużyną. Konstruktywna krytyka nie zaszkodzi, ale wierzę, że teraz będzie lepiej.
A teraz cieszmy się i radujmy, bo chłopcy na Uniwersjadzie biją samych siebie. Finał jest nasz i teraz tym się zajmijmy! Trzymam za nich mocno kciuki. Co prawda podczas spotkania z Ukrainą była poza domem także zero jakichkolwiek informacji, ale mecz z Koreą przeżywałam jak nigdy w życiu. A jak się skończył to tak mi się kręciło w głowie, że ojeju.
Długi ten mój komentarz. Może wasze będą równie długie. Chciałabym, chciała. Nie wiem czy ten rozdział się spodoba, ostatnio mam przestoje. ;) W każdym razie coś na to poradzę.
Oczywiście, że się podoba! Jest świetny. Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. :)
OdpowiedzUsuńBiedna Ama... Po czymś takim to się jej nie dziwię, że unikała Grześka. Powinna zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa, chociaż po takim wydarzeniu to jest na pewno trudne...
Pozdrawiam.
PS. Ja też nie przejmuje się LŚ. Na ME im pokażemy i wygramy! :D
Zapraszam tak jak prosiłaś na zupełną nowość spod mojej ręki na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/07/perwersja-zerowa.html :)
OdpowiedzUsuńJeej :D
OdpowiedzUsuńw koncu znalazłam o Grzesiu opowiadanie <3
świetne opowiadanie ;)
Czekam na następny rozdział :)
I jesli masz chwile zapraszam do siebie na
siatka-wyscig-pasja.blogspot.com .
Pozdrawiam, Dżastin ;*
Jejciu. Jak Ama opowiadała o Mateuszu to prawie sama się popłakałam :( Nic dziwnego, że teraz nie chce się angażować w związek z Grześkiem, po prostu boi się, że znów będzie cierpieć.
OdpowiedzUsuńTeraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
PS. U mnie też już jest nowy rozdział, więc jak masz czas i ochotę to zapraszam :) http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
Buziaki ;*
Następny post : )
OdpowiedzUsuńhttp://zostales-w-tle.blogspot.com/2013/07/epizod-ii.html
Pozdrawiam, Igła
Nawet nie wiesz jak wiele radości daje mi zawitanie po jakimś czasie na Twojego bloga i zanurzanie się w Twojej historii od deski do deski. Jeju, kochana... Piszesz bosko! Wiem, powtarzałam to już wielokrotnie, ale dalej jestem pod wrażeniem. ;3 Nie tylko stylu, ale Amy, Grzesia... w ogóle tej historii! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że skupię się na końcówce rozdziału, ale wspomnienia Amandy nie pozwalają mi wyjść z szoku. Okropna historia, nie życzę nikomu! Koniec miłości "uwieńczony" śmiercią... A najgorsze jest to, że nijak nie można z tym teraz walczyć. Grześ ma rację - silna z niej dziewczyna. Teraz tylko mam nadzieje, że w końcu się przełamią, pogadają i tym razem bez skrępowania będą sobie bliscy. Należy im się odpoczynek od stąpania po grząskim gruncie. :)) I przede wszystkim stabilne wsparcie drugiej osoby...drugiej połówki :)
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
Zapraszam bardzo serdecznie na 40 rozdział na naranja-vb.blogspot.com
Usuńoraz
jeśli masz ochotę na prolog w zupełnie nowym wrono-kłoso-drzyzgowo-gumowym opowiadaniu: siedem-dni.blogspot.com :))
Hej :) U mnie już pojawił się kolejny rozdział :D Wiem, jestem uzależniona od przycisku "opublikuj" :D Więc jak masz ochotę to zapraszam http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
http://zostales-w-tle.blogspot.com/ Posty będą dodawane codziennie więc zapraszam : )
OdpowiedzUsuńZapraszam na XVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam;)
http://beach-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nasz nowy projekt. Tym razem akcja toczy się wokół plażówki.
Pozdrawiamy, Pepe and Bun
Hej :) U mnie pojaiwił się kolejny rozdział więc jak masz ochotę to Cię serdecznie zapraszam :D
OdpowiedzUsuńhttp://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
Buziaki ;*
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na szóstkę ;>
I ode mnie masz nominację do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńhttp://feralna-dziewczyna.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html
PS. U mnie jest już kolejny, więc jak masz ochotę to zapraszam :*
http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/
Dzięki za nominacje ! : )
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że Olek pozwolił biednym studentom mieszkać w jego mieszkaniu! A Amanda jest głupia! Historia Mateusza oczywiście mnie zszokowała, ale nie ma prawa ani się obwiniać, ani wzbraniać przed miłością. Mam nadzieję, że Grzesiek otworzy jej oczy i WRESZCIE będą naprawdę razem! :)
OdpowiedzUsuńJa pierwszy mecz z Bułgarią widziałam na obozie, wraz z wychowawcami i kilkoma innymi osobami. Chyba będąc na Suwalszczyźnie nie do końca dotarło do mnie to, że Polska w tegorocznej edycji final 6 już nie zagrzeje miejsca. Ale hej, są przecież jeszcze ME, a potem MŚ i jeszcze trochę innych, mniejszych imprez. Wierzę, że forma w końcu przyjdzie! :)
A tak przy okazji, to zapraszam Cię serdecznie na rozdział dwunasty na un-poco-de-amor.blogspot.com . Długo trzeba było czekać, ale wreszcie jest! :)
Buziaki :*
Zapraszam na --> nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJest już 5 rozdział. ;)
Pozdrawiam.
Zapraszam na XIX http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/ sorka, za spam;)
OdpowiedzUsuńJak masz ochotę to zapraszam na rozdział szósty http://feralna-dziewczyna.blogspot.com/ Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńHej! (: Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na un-poco-de-amor.blogspot.com na (mam nadzieję, że nie pechową) trzynastkę :D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Versatile Blogger http://borussiaforever.blogspot.com/2013/08/zostaam-nominowana-do-versatile-blogger.html#comment-form :)
OdpowiedzUsuń